piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 1

Piasek wdzierał się wszędzie.Sabrina Johnson czuła go w ustach i w wielu innych miejscach, w których nie powinien się znajdować.
Skulona, słuchając wycia wichru, jeszcze ciaśniej owinęła się długą peleryną.Wiedziała,że zachowała się jak idiotka.Co ją napadło, by konno, z jednym tylko jucznym wielbłądem,samotnie zapuszczać się sześćset kilometrów w głąb pustyni w poszukiwaniu jakiegoś legendarnego miasta, które najpewniej nie istnieje.
Wściekły podmuch wiatru, siekając piaskiem, o mało jej nie przewrócił.Siedząc w kucki, mocniej objęła ramionami kolana i oparła o nie głowę.Przysięgła sobie, że jeśli jakimś cudem wyjdzie z tego, nigdy więcej nie zachowa się tak impulsywnie.Bo właśnie popędliwość i gniew doprowadziły do tego, że w bezkresnej pustce tkwił pośrodku burzy piaskowej.
Co gorsza, nikt nie wiedział, że pojechała sobie na pustynię,nikt więc nie będzie jej tutaj szukał.Wymknęła się z domu, nie mówiąc słowa ani ojcu, ani braciom.Kiedy nie pojawiła się na kolacji, pomyśleli pewnie, że albo siedzi obrażona w swoim pokoju, albo poleciała do Paryża na zakupy.Nie przyjdzie im do głowy, że zgubiła się na pustyni.Bo nawet nikt by jej o to nie podejrzewał, choć miała na sumieniu cały legion przewinień.Bracia wciąż ją ostrzegali, że marnie kiedyś skończy przez swe szalone pomysły, lecz zbywała to całe gadanie machnięciem ręki.
No i doigrała się.Czy naprawdę pozostało jej już tylko czekać na śmierć?A może, nim to nastąpi, potężny podmuch wiatru porwie ją i zacznie miotać nad pustynią niczym duszą porwaną przez złe moce?O takich przypadkach mówili jej bracia...Choć co prawda lubili ubarwiać swoje opowieści.
Nagle Sabrina zorientowała się,że wicher nieco słabnie.Wyjrzała spod peleryny.
Tak,żyła i nawet czuła się nie najgorzej,za to jej koń i wielbłąd zniknęły,unosząc ze sobą cały zapas wody i żywności oraz mapy.Jakby tego było mało,burza zmiotła wszystkie tyczki,które wyznaczały drogę,i całkowicie zmieniła ukształtowanie terenu.Sabrina nie wiedziała więc,jak wrócić do starego,opuszczonego domu,obok którego zostawiła samochód terenowy i przyczepę dla konia.Jedyna nadzieja,że ktoś natrafi na dżipa,zawiadomi kogo trzeba i zaczną szukać nieszczęsnej globtroterki.Tyle że do tamtego domu całymi miesiącami nikt nie zaglądał...Poczuła wielki głód.Zbliżała się noc,a Sabrina jadła dziś tylko śniadanie,i to przed świtem,kiedy to wyruszyła ze stolicy,absolutnie przekonana,że odnajdzie legendarne Miasto Złodziei. Od lat zbierała o nim wszelkie informacje,by udowodnić ojcu,że ono naprawdę istnieje.Ojciec naśmiewał się z jej obsesji,lecz ona z uporem robiła wszystko,by dowieść swoich racji.Zamiast jednak odnaleźć Miasto Złodziei,wpakowała się w kłopoty.
I co dalej?Po pierwsze mogła kontynuować swoje poszukiwania,po drugie mogła ruszyć w przeciwnym kierunku,by wrócić do Bahanii,do ojca i braci,którzy się nią zupełnie nie interesowali,wreszcie po trzecie mogła tu zostać i umrzeć.
Tylko trzecia ewentualność zdawała się w pełni wykonalna.
-Nie poddam się bez walki-mruknęła Sabrina,zawiązując ciaśniej chustę wokół głowy i otrzepując pelerynę.
Wiedziała,że musi iść na południe z lekkim odchyleniem na zachód,bo tam znajdował się opuszczony dom,samochód i zapasy,które nie zmieściły się na wielbłąda.Mimo głodu i pragnienia,wyruszyła w drogę,zachodzące słońce mając po prawej ręce.
-Sabrina Johnson nie z takich opałów wychodziła cało-mruknęła dziarsko.
Nie była to do końca prawda,bo nigdy dotąd nie groziło jej prawdziwe niebezpieczeństwo,ale to naprawdę nieistotny drobiazg.

czwartek, 26 czerwca 2014

Bohaterowie



Sabrina Johnson (23l.)





Zayn Malik (33l.)

Prolog

Sabrina wie, że ojciec, rządzący małym, arabskim księstwem, zamierza zaaranżować jej małżeństwo.
Wychowana i kształcona w Ameryce, chce jednak sama wybrać przyszłego męża.Gdy pewnego dnia dowiaduje się, że ojciec uczynił to za jej plecami, bez namysłu ucieka na pustynię.Od pewnej śmierci ratuje ją Zayn. Uprowadza dziewczynę do legendarnego,słynącego z bogactw Miasta Złodziei.W tym momencie rozpoczyna się niebezpieczna, a zarazem fascynująca gra, w której stawką jest duma, honor i miłość...