środa, 4 lutego 2015

):(

Fanfiction Zostaje Zawieszony!
Przyczyna -brak zainteresowania ze strony czytelnikow.
Moze tu wroce...
Pa...

niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 8

Chciała udowodnić,że jest niezależną kobietą,a jednak po jakimś czasie zaczęła podrzemywać wsparta na Zaynie.Przełożył wodze do przodu,a Sabrina oparła ręce na jego ramionach.I było to dziwnie intymne doznanie.I całkiem nowe.Cóż,nigdy dotąd nie była porwana...

-Często porywasz niewinne kobiety?

Roześmiał się.

-Można o tobie powiedzieć wiele rzeczy,księżniczko,ale napewno nie,że jesteś niewinna.
Och,jak bardzo się mylił!Nie był to jednak ani czas,ani miejsce na takie rozmowy.
Nagle potknął się koń.Sabrina niechybnie spadłaby na ziemię,gdyby Zayn jej nie przytrzymał,mocno obejmując w pasie.
-Wszystko w porządku-powiedział uspokajająco-nie pozwolę,by ci się coś stało.
-Jasne.Nie chcesz,by twoja zdobycz została uszkodzona-burknęła ze złością.
-Masz rację,Pustynny Ptaszku-zaśmiał się miękko.-Nie pozwolę ci odlecieć,ale nie pozwolę też,by cokolwiek ci się stało.Do chwili,gdy zażądam należnej nagrody,włos ci nie spadnie z głowy.
Sabrinie nie spodobały się jego słowa.Zayn najwyraźniej wierzył we wszystko,co wypisywały o niej gazety,i myślał,że ją zna.Nie mogła dłużej zwlekać.Musiał wiedzieć,z kim naprawdę ma do czynienia.
-Mylisz się co do mnie.
-Rzadko się mylę.
-Co za skromność.Myślałam,że nigdy.
-Czasami tak-uśmiechnął się-ale nie jeśli chodzi o ciebie.Nie jesteś posłuszną córką,mieszkasz na Zachodzie i prowadzisz tam niewłaściwe życie.Nie jesteś kobietą Bahanii.Jesteś jak twoja matka,w czym nie ma zresztą nic dziwnego.
Sabrina powiedziała sobie,że to dzikus i że jego opinia nie ma znaczenia,a jednak poczuła piekące łzy.Nienawidziła ludzi,którzy oceniali ją na podstawie wielkonakładowych piśmideł,a spotykało ją to przez całe życie.Mało kto poświęcał choć trochę czasu,by dowiedzieć się jaka jest naprawdę.
-Jak widzę,pasjami czytujesz brukowce.
-Nie o nie chodzi,tylko o fakty.Większość życia spędziłaś w Los Angeles i siłą rzeczy nabrałaś tamtejszych zwyczajów.Gdybyś została tutaj,żyłabyś po naszemu,ale najwidoczniej nie było ci to pisane.
-Wynika z tego,że sama zdecydowałam o wyjeździe.Jak na czteroletnią dziewczynkę to całkiem niezły wyczyn-zadrwiła-do tego złamałam prawo Bahanii,które zabrania,by królewskie dzieci wychowywały się za granicą.A prawda była taka,że ojciec z radością się mnie pozbył.-gryząca gorycz zastąpiła drwinę-Gdy rozstał się z matką,z radością pozwolił,by zabrała mnie do Stanów.
-Mimo,że byłam jego jedyną córką,dodała w duchu.Ale tylko córką...Obojętność ojca bolała ją zawsze,od kiedy tylko sięgała pamięcią.Kiedyś nauczy się z tym żyć,ale to jeszcze nie nastąpiło.Podobnie jak nie potrafiła się odgrodzić od złych języków.Za każdym razem tak samo bolało,gdy ukazywał się jakiś podły artykuł na jej temat lub ktoś puszczał w obieg ubliżającą plotkę.Nienawidziła tego cierpienia,a w przypadku Zayna ,o dziwo,było ono jeszcze dotkliwsze niż zazwyczaj.-Możesz sobie mówić co chcesz.I tak prawdę znam tylko ja.
-Akurat z tym się zgadzam.
Długi czas jechali w milczeniu.Sabrina uspokoiła się,monotonne ruchy konia ukołysały ją.By nie zasnąć,spytała cicho:
-Naprawdę mieszkasz w Mieście Złodziei?
-Tak,Sabrino,naprawdę.
Z miejsca polubiła,jak wymawiał jej imię.Uśmiechnęła się.
-Przez całe życie?
-Na jakiś czas wyjechałem do szkoły,ale zawsze wracałem na pustynię.Tu jest moje miejsce.-w jego głosie brzmiała niezbita pewność.
-Ja nie mam swojego miejsca.Matka swym zachowaniem przez długie lata dawała mi jasno do zrozumienia,że jej przeszkadzam.Przecież nie po to wracała do Kalifornii,by tracić czas na niańczenie bachora,kiedy tyle wokół się dzieje... Więc nie niańczyła.Tak naprawdę zajmowała się mną jej pokojówka.Natomiast w Bahanii...-Sabrina westchnęła.-Cóż,ojciec za mną nie przepada.Uważa,że jestem taka jak matka,choć to nieprawda.-Usadowiła się wygodniej.-Mało kto docenia drobiazgi,które dają poczucie przynależności do jakiegoś miejsca.Gdybym miała takie miejsce,umiałabym je uszanować.
-Tak,przez 10 minut,a potem by ci się znudziło.Przyznaj,że jesteś rozpuszczona,mój ty pustynny ptaszku.
Sabrina gwałtownie się wyprostowała,już nie była senna.
-Jakim prawem mnie osądzasz?Przecież w ogóle mnie nie znasz.Przeczytałeś kilka brukowych gazet,nasłuchałeś się plotek,i już o mnie wszystko wiesz?-była naprawdę wściekła-Otóż nic o mnie nie wiesz.Ani jak żyję,ani kim jestem.
-A jednak wiem coś o tobie,co nie ulega żadnej wątpliwości.
-Tak?
-Będziesz się ze mną kłócić nawet o kolor nieba.
-Nie kłóciłabym się,gdybym je mogła zobaczyć.
-Nie licz,że zdejmę ci przepaskę.
-Ktoś powinien popracować nad twoim charakterem.
-Być może-zaśmiał się-Ale na pewno nie ty.Jako moja niewolnica będziesz miała inne obowiązki.
Sabrina zadrżała.To już przestało być śmieszne.Czy Zayn był na tyle szalony,by z królewskiej córki uczynić niewolnicę?Nałożnicę?!Przecież byli w Bahanii.Gdy król Hassan o tym się dowie,zemści się na Zaynie okrutnie.Nie kochał córki,ale to nie miało znaczenia.Taką hańbę może zmazać tylko krew.
-Żartujesz,prawda?To wszystko,to jakiś żart.Uznałeś,że należy mi się nauczka i postanowiłeś mi jej udzielić.
-O wszystkim się przekonasz w swoim czasie.Nie bądź jednak zaskoczona,kiedy okaże się,że nie pozwolę ci odejść.
Niewolnictwo na tej ziemi bardzo dawno zniesiono,ale ten dzikus pewnie o tym nie wie.I łatwo może ją ukryć na pustyni...
-A co miałabym robić jako twoja niewolnica?
Zayn pochylił się ku niej.
-To będzie niespodzianka-szepnął,a jego oddech połaskotał ją w ucho.
-Wątpię,żeby mi się spodobała-mruknęła oschle.


Obudziły ją jakieś dźwięki.W pierwszej chwili wpadła w panikę,myśląc,że straciła wzrok.Zaraz jednak przypomniała sobie,że jest związana  i ma zasłonięte oczy.
-Gdzie jesteśmy?-zewsząd dobiegały strzępy rozmów,pobekiwania kóz,rżenie koni,dźwięczenie dzwonków,jakie się wiąże bydłu na szyi.Poczuła woń zwierząt,zapach gotowanego mięsa i olejków.
-Jesteśmy na targu?-zadrżała-Masz zamiar mnie tu sprzedać?

niedziela, 16 listopada 2014

piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 7 + ważna notka

Godzinę później Sabrina miała w szczegółach opracowany cały harmonogram tortur przeznaczonych dla Zayna. Nacinanie nożem i sypanie solą,przypiekanie ogniem,łamanie po kolei wszystkich kości i kosteczek...Aż się zachłysnęła w mściwej radości.Nie ustaliła tylko,jaki będzie finał:rozstrzelanie,powieszenie czy ścięcie.Wszystko jednak było mało za obrazę,jakiej ten drań się dopuścił.Nie dość,że znów ją związał,to jeszcze zasłonił jej oczy.
-Do cholery,co ty wyrabiasz?!-aż się trzęsła ze złości.Jazda wierzchem z zawiązanymi oczami była koszmarem.Sabrinie wciąż się zdawało,że zaraz spadnie prosto pod kopyta.
Usłyszała przy uchu szept Zayna:
-Po pierwsze nie krzycz,bo jestem tuż za tobą.
-Jakbym nie wiedziała-syknęła.
Jechali przecież w jednym siodle,ona z przodu,Zayn za nią.Starała się go nie dotykać,ale było to niemożliwe,co jeszcze bardziej pogłębiało jej tortury.
-A po drugie?-spytała z niechęcią.
-Niebawem spełni się twoje życzenie,jedziemy bowiem do Miasta Złodziei.
Sabrinę na chwilę zamurowało.Już nie była wściekła.Tyle lat poszukiwań,tysiące godzin spędzonych nad mapami i różnojęzycznymi dokumentami,nieprzespane noce,podczas których starała się przeniknąć tajemnicę.
-A więc ono naprawdę istnieje...
-Jak najbardziej.-Zaśmiał się.-Spędziłem w nim całe życie.
-Co?!Po prostu sobie tam mieszkasz,ty i wielu innych ludzi?
-Od wielu,wielu pokoleń.Nie są to ruiny wyrastające z piasku,tylko tętniące życiem miasto.
-To nie ma sensu...-czuła mętlik w głowie-Przecież jedyne informacje pochodzą ze starych ksiąg i dzienników.Jak może istnieć miasto,o którym nikt nie wie?
-Właśnie o to nam chodzi.Świat zewnętrzny nas nie interesuje.Żyjemy zgodnie z odwieczną tradycją.
Co znaczy,że życie kobiet w Mieście Złodziei nie jest ani łatwe,ani przyjemne,pomyślała.
-Nie wierzę ci.Drwisz sobie ze mnie,dla zabawy rozbudzasz moje nadzieje.
-Więc po co ci zasłoniłem oczy?
-Bym nie mogła tam wrócić...
-Właśnie.
A więc nie zamierzał jej trzymać w Mieście Złodziei aż do śmierci.Sabrina odetchnęła z ulgą.Poza tym spełni się jej marzenie,bo ujrzy mityczny świat...Nie,wcale nie mityczny!Wprawdzie zapłaciła za to zbyt wysoką cenę-utrata wolności jest zbyt straszna i poniżająca-ale na to nie miała już wpływu.W każdym razie zostanie za to wynagrodzona.
-Czy są tam skarby?
-Pragniesz bogactwa,Sabrino?-spytał z pogardą.Dlaczego wciąż posądzał ją o wszystko,co najgorsze?
-Nie szukam skarbów-zasyczała z nienawiścią.-Skończyłam studia i mam dwa dyplomy.Z archeologii i historii Bahanii.Jestem naukowcem,a nie awanturnicą.-Gdy milczał,rzuciła wściekle:-Oczywiście mi nie wierzysz.Twoja strata,nic mnie to nie obchodzi.
Zayn ze zdumieniem stwierdził,że nie jest to prawda.Obchodziło,i to bardzo.Słyszał,że księżniczka chodziła do szkoły w Ameryce,ale żeby skończyła studia?To było coś całkiem nowego i niezwykle zaskakującego.Poza tym wybrała kierunek związany z jej dziedzictwem rodowym...Czy kierowała się czystą,bezinteresowną żądzą poznania i miłością do rodzinnej tradycji i kultury,czy też miała w tym jakiś ukryty cel?Musiał się o tym przekonać.Czuł,jak bardzo jest spięta.Nic dziwnego,miotały nią wielkie emocje.
-Rozluźnij się.-objął ją ramieniem  i przyciągnął do siebie-Mamy przed sobą cały dzień jazdy,nie pozwól,by mięśnie ci zesztywniały,bo to strasznie boli.Obiecuję,że dopóki jesteś na moim koniu,nie będę się do ciebie dobierał.
-Nigdy z niego nie zsiądę.-oparła się o Zayna.
Dotąd bliżej poznał trzy kobiety,lecz razem wzięte nie sprawiły nawet małego ułamka kłopotów,jakich przysparzała Sabrina.Przy tym o dziwo,nie wzbudziła w nim tak silnej antypatii,jak się tego spodziewał.Kiedy oparła się plecami o niego,od razu poczuł ochotę na...Chciał poskromić Sabrinę,ukarać za nieposłuszeństwo,dlatego ją związał i posadził na swojego konia.W rezultacie ukarał samego siebie.Jechała wtulona w niego,ocierali się  o siebie...Sytuacja zupełnie niepotrzebnie się skomplikowała.Sabrina była kobietą,jakiej Zayn nigdy by sobie nie wybrał.Nie była wychowana w tradycji pustyni.Nie była ani uległa,ani usłużna,nie okazywała mężczyznom szacunku i była wymagająca.Bystry umysł pozwalał jej posługiwać się dowcipem i słowami jak bronią.Nie było wątpliwości,że lata spędzone na Zachodzie zepsuły ją i zdemoralizowały.Była rozpuszczona.Zachowywała się lekceważąco i miała swoje zdanie,przy którym się upierała.Nawet jeżeli wydawała się mu intrygująca,to i tak by jej sobie nie wybrał.Niestety za niego w dniu jego urodzin.
Dziwne jednak,że Sabrina nic o nim nie wiedziała.Czy nikt jej nie powiedział?A może po prostu nie słuchała?Najpewniej to drugie...Uśmiechnął się do siebie.Przecież ona z zasady nie słyszała tego,czego słyszeć nie chciała.Cóż,oduczy ją tego skandalicznego przyzwyczajenia.Już wiedział,jakim wyzwaniem będzie dla niego ta kobieta,ale  w końcu i tak ją pokona.Przecież jest mężczyzną.Cóż mogła zdziałać przeciwko jego sile?Stanie się łagodna i uległa,odnajdzie właściwe miejsce dla siebie,a kiedyś to doceni.Tak z całą pewnością będzie.Najbardziej jednak był ciekaw,jak zareaguje ta popędliwa i skora do gniewu kobieta,gdy dowie się,że to on jest owym mężczyzną,z którym jest zaręczona.
                                                 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PRZEPRASZAM,PRZEPRASZAM I PRZEPRASZAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Przepraszam głównie za to,że dawno mnie tu nie było i za to ,że rozdział jest jaki jest....
I wiem,że jest trochę nudno,ale cóż,przyznaję się bez bicia,że nie miałam pomysłu,co będzie dalej,ale teraz wiem i będzie ciekawie,ale nie wiem w którym rozdziale :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
*co najmniej jeden komentarz!
Aha i zapomniałabym pojawi się nowa ankieta z pytaniem czy chcecie szczęśliwe zakończenie,czy jednak nie;)
Do zobaczenia!!! 

niedziela, 5 października 2014

BARDZO,BARDZO,BARDZO WAŻNE!!!

Przenoszę bloga na inny adres!!!
Od teraz rozdziały będą publikowane na stronie: abduction-fanfic.blogspot.com
To chyba wszystko co tu chciałam napisać.
I mam nadzieję,że przeniesiecie się tam razem ze mną. :) 

czwartek, 2 października 2014

Proszę o uwagę!

Nowy rozdział pojawi się,kiedy tylko będę miała czas.
I jest już prolog mojego nowego opowiadania.
I jeszcze na koniec chciałabym przypomnieć,że potrzebuję osoby do pomocy,zarówno w Abduction jak i w Ridiculous.
Do następnego.
Pa.

piątek, 19 września 2014

Proszę przeczytajcie!

Chcę założyć nowego bloga,na którego mam już pomysł.Niestety nie mam zbyt wiele czasu i chciałabym poprosić którąś z was o pomoc w prowadzeniu Ridiculous -tak będzie nazywał się nowy blog.Zainteresowane osoby proszę o kontakt.
Adres bloga-http://ridiculous-fanfiction.blogspot.com/