piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 7 + ważna notka

Godzinę później Sabrina miała w szczegółach opracowany cały harmonogram tortur przeznaczonych dla Zayna. Nacinanie nożem i sypanie solą,przypiekanie ogniem,łamanie po kolei wszystkich kości i kosteczek...Aż się zachłysnęła w mściwej radości.Nie ustaliła tylko,jaki będzie finał:rozstrzelanie,powieszenie czy ścięcie.Wszystko jednak było mało za obrazę,jakiej ten drań się dopuścił.Nie dość,że znów ją związał,to jeszcze zasłonił jej oczy.
-Do cholery,co ty wyrabiasz?!-aż się trzęsła ze złości.Jazda wierzchem z zawiązanymi oczami była koszmarem.Sabrinie wciąż się zdawało,że zaraz spadnie prosto pod kopyta.
Usłyszała przy uchu szept Zayna:
-Po pierwsze nie krzycz,bo jestem tuż za tobą.
-Jakbym nie wiedziała-syknęła.
Jechali przecież w jednym siodle,ona z przodu,Zayn za nią.Starała się go nie dotykać,ale było to niemożliwe,co jeszcze bardziej pogłębiało jej tortury.
-A po drugie?-spytała z niechęcią.
-Niebawem spełni się twoje życzenie,jedziemy bowiem do Miasta Złodziei.
Sabrinę na chwilę zamurowało.Już nie była wściekła.Tyle lat poszukiwań,tysiące godzin spędzonych nad mapami i różnojęzycznymi dokumentami,nieprzespane noce,podczas których starała się przeniknąć tajemnicę.
-A więc ono naprawdę istnieje...
-Jak najbardziej.-Zaśmiał się.-Spędziłem w nim całe życie.
-Co?!Po prostu sobie tam mieszkasz,ty i wielu innych ludzi?
-Od wielu,wielu pokoleń.Nie są to ruiny wyrastające z piasku,tylko tętniące życiem miasto.
-To nie ma sensu...-czuła mętlik w głowie-Przecież jedyne informacje pochodzą ze starych ksiąg i dzienników.Jak może istnieć miasto,o którym nikt nie wie?
-Właśnie o to nam chodzi.Świat zewnętrzny nas nie interesuje.Żyjemy zgodnie z odwieczną tradycją.
Co znaczy,że życie kobiet w Mieście Złodziei nie jest ani łatwe,ani przyjemne,pomyślała.
-Nie wierzę ci.Drwisz sobie ze mnie,dla zabawy rozbudzasz moje nadzieje.
-Więc po co ci zasłoniłem oczy?
-Bym nie mogła tam wrócić...
-Właśnie.
A więc nie zamierzał jej trzymać w Mieście Złodziei aż do śmierci.Sabrina odetchnęła z ulgą.Poza tym spełni się jej marzenie,bo ujrzy mityczny świat...Nie,wcale nie mityczny!Wprawdzie zapłaciła za to zbyt wysoką cenę-utrata wolności jest zbyt straszna i poniżająca-ale na to nie miała już wpływu.W każdym razie zostanie za to wynagrodzona.
-Czy są tam skarby?
-Pragniesz bogactwa,Sabrino?-spytał z pogardą.Dlaczego wciąż posądzał ją o wszystko,co najgorsze?
-Nie szukam skarbów-zasyczała z nienawiścią.-Skończyłam studia i mam dwa dyplomy.Z archeologii i historii Bahanii.Jestem naukowcem,a nie awanturnicą.-Gdy milczał,rzuciła wściekle:-Oczywiście mi nie wierzysz.Twoja strata,nic mnie to nie obchodzi.
Zayn ze zdumieniem stwierdził,że nie jest to prawda.Obchodziło,i to bardzo.Słyszał,że księżniczka chodziła do szkoły w Ameryce,ale żeby skończyła studia?To było coś całkiem nowego i niezwykle zaskakującego.Poza tym wybrała kierunek związany z jej dziedzictwem rodowym...Czy kierowała się czystą,bezinteresowną żądzą poznania i miłością do rodzinnej tradycji i kultury,czy też miała w tym jakiś ukryty cel?Musiał się o tym przekonać.Czuł,jak bardzo jest spięta.Nic dziwnego,miotały nią wielkie emocje.
-Rozluźnij się.-objął ją ramieniem  i przyciągnął do siebie-Mamy przed sobą cały dzień jazdy,nie pozwól,by mięśnie ci zesztywniały,bo to strasznie boli.Obiecuję,że dopóki jesteś na moim koniu,nie będę się do ciebie dobierał.
-Nigdy z niego nie zsiądę.-oparła się o Zayna.
Dotąd bliżej poznał trzy kobiety,lecz razem wzięte nie sprawiły nawet małego ułamka kłopotów,jakich przysparzała Sabrina.Przy tym o dziwo,nie wzbudziła w nim tak silnej antypatii,jak się tego spodziewał.Kiedy oparła się plecami o niego,od razu poczuł ochotę na...Chciał poskromić Sabrinę,ukarać za nieposłuszeństwo,dlatego ją związał i posadził na swojego konia.W rezultacie ukarał samego siebie.Jechała wtulona w niego,ocierali się  o siebie...Sytuacja zupełnie niepotrzebnie się skomplikowała.Sabrina była kobietą,jakiej Zayn nigdy by sobie nie wybrał.Nie była wychowana w tradycji pustyni.Nie była ani uległa,ani usłużna,nie okazywała mężczyznom szacunku i była wymagająca.Bystry umysł pozwalał jej posługiwać się dowcipem i słowami jak bronią.Nie było wątpliwości,że lata spędzone na Zachodzie zepsuły ją i zdemoralizowały.Była rozpuszczona.Zachowywała się lekceważąco i miała swoje zdanie,przy którym się upierała.Nawet jeżeli wydawała się mu intrygująca,to i tak by jej sobie nie wybrał.Niestety za niego w dniu jego urodzin.
Dziwne jednak,że Sabrina nic o nim nie wiedziała.Czy nikt jej nie powiedział?A może po prostu nie słuchała?Najpewniej to drugie...Uśmiechnął się do siebie.Przecież ona z zasady nie słyszała tego,czego słyszeć nie chciała.Cóż,oduczy ją tego skandalicznego przyzwyczajenia.Już wiedział,jakim wyzwaniem będzie dla niego ta kobieta,ale  w końcu i tak ją pokona.Przecież jest mężczyzną.Cóż mogła zdziałać przeciwko jego sile?Stanie się łagodna i uległa,odnajdzie właściwe miejsce dla siebie,a kiedyś to doceni.Tak z całą pewnością będzie.Najbardziej jednak był ciekaw,jak zareaguje ta popędliwa i skora do gniewu kobieta,gdy dowie się,że to on jest owym mężczyzną,z którym jest zaręczona.
                                                 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PRZEPRASZAM,PRZEPRASZAM I PRZEPRASZAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Przepraszam głównie za to,że dawno mnie tu nie było i za to ,że rozdział jest jaki jest....
I wiem,że jest trochę nudno,ale cóż,przyznaję się bez bicia,że nie miałam pomysłu,co będzie dalej,ale teraz wiem i będzie ciekawie,ale nie wiem w którym rozdziale :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
*co najmniej jeden komentarz!
Aha i zapomniałabym pojawi się nowa ankieta z pytaniem czy chcecie szczęśliwe zakończenie,czy jednak nie;)
Do zobaczenia!!! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz-największa motywacja;*